sobota, 6 kwietnia 2013

Chapter Two..xoxo

- Dlaczego jesteś taka zdenerwowana.?- zapytała mama następnego dnia przy śniadaniu.
- Nic, mamuś. Nie przejmuj się.- powiedziałam tylko i zaniosłam talerz do kuchni.
-Nie zbędziesz mnie. Przecież cie znam- nie dawała za wygraną.
 -Dobrze. Sama tego chciałaś- zaczęłam- Spotkałam wczoraj Louisa Tomlinsona zadowolona?
-Gdzie? Kiedy? Powiedziałaś mu? Jak zareagował?- zadawała mi pytania. Przewróciłam oczami i wzięłam Tommo na ręce.
  -Oczywiście, że mu N I E powiedziałam. A teraz wybacz, ale idę do sklepu.- pocałowałam synka w czoło i dałam go mamie na ręce- Będę najpóźniej za godzinę- pożegnałam się i wyszłam z mieszkania.
Od razu zaczęłam myśleć o Lou. jest jeszcze przystojniejszy niż kiedyś. Tak bardzo chciałabym, żeby poczuł do mnie to co ja do niego. Po wczorajszym spotkaniu ciągle o ni myślę, a moje uczucie do niego wzmocniły się.
Najbardziej bałam się gdy Tommo  mu sie przedstawił, popatrzył na mnie przenikliwie.  Pewnie mnie nie rozumiał, no bo jak mogę mieć dziecko z innym i nazwać go tak jak my planowaliśmy.  Ale na szczęście o nic nie pytał. Tylko pozwolił mi iść.
Nagle na kogoś wpadłam, bo poczułam silny ból w nodze.
-Uważaj- wydarłam się  na chłopaka o zielonych oczach i kręconych włosach. Wydawał mi się znajomy.
-Ja to ty uważaj!- powiedział i przyjrzał mi się dokładnie- Wow ładna laska z ciebie- przyznał zaskoczony.
-Wal się!- ominęłam go złapał mnie za rękę.
-Umówimy się?
-Nie-odpowiedziałam chłodno.
-Nie daj się prosić-stanął przede mną- Muszę ci to jakoś wynagrodzić.
-Nie widzę takiej potrzeby- chciałam, żeby dał mi spokój.
-Nalegam- usmiechnął się dokazując dołeczki. Muszę przyznać, że był przystojny. A te dołeczki dodawały mu uroku.
Stop! O czym ty myślisz do cholery?? Ogarnij się.
-Nie dziękuję.
-Ale...
-Daj mi spokój!!!- wydarłam sie, a kilka osób przechodzących obok  dziwnie  się na nas  popatrzyło.
Popatrzyłam na chłopaka. Miał smutny wyraz twarzy, a w jego oczach pojawiły się...łzy???
Coś mnie tknęło. Zrobiło mi się go żal.  Przecież nie zrobił nic złego, chciał mnie tylko gdzieś zaprosić, a ja go tak potraktowałam. Położyłam mu niepewnie rękę na ramieniu.
-Hej! Przepraszam. Nie powinnam się na ciebie drzeć. Po prostu mam gorszy okres i tyle. Za dużo spraw  na głowie.
-Rozumiem. Nic się nie stało.
-Wiesz chętnie się z tobą spotkam jak wszystko ogarnę- uśmiechnęłam się delikatnie.
-Cieszę się. To dasz mi może twój numer?- spytał nieśmiało.
-Jasne- dał mi swój numer, a ja jemu- a tak w ogóle jak się nazywasz?
-Harry- i wtedy byłam już pewna, że to Harry Styles- A ty?
-Raven- powiedziałam- Muszę już iść.
Szybko z tamtąd.odeszłam. Nie wiem czy dobrze zrobiłam dając mu numer, ale zrobiło mi się go szkoda. Później będę się martwić.
Skierowałam się  w stronę tesco. wchodząc do sklepu zaczęłam szukać w torbie listy z zakupami.
Wzięłam tez karton i wkładałam do niego soczki, jakieś jogurty, kredki, kolorowanki i różne słodkości. Wszystko było bardzo ciężkie, ale jakoś dawałam radę.Chciałam jeszcze wziąć czekoladki i omal wszystkiego nie upuściłam.
-Pomóc ci?- zapytał jakiś chłopak, spojrzałam na niego.  Jeżeli dobrze pamiętam był to Zayn Malik z zespołu Louisa. Cholera ciągle wpadam na któregoś z One Direction.
-Yyyy. ..Dzięki- wziął ode mnie karton, a ja wzięłam te czekoladki. Razem poszliśmy do kasy.
-A ty niczego nie kupujesz?- zapytałam. Było mi głupio, że tak go wykorzystuje.
-w zasadzie to nie- powiedział. Zapakowaliśmy wszystko do dwóch reklamówek i wyszliśmy z budynku. Chłopak zabrał mi jedną z reklamówek.
-Mogę cie odprowadzić?- zapytał. Już chciałam mu odpowiedzieć, gdy podbiegł do nas jakiś blondyn. Niall Horan, jeżeli mnie pamięć nie myli. Zauważyłam, że Louise idzie w naszym kierunku.
-Muszę już iść- wzięłam od Mulata reklamówkę i ruszyłam byle dalej. Nie chciałam rozmawiać z Louisem.  Szłam szybko, ale torby trochę mi utrudniały.
-Raven!- usłyszałam za sobą, No pięknie zobaczył mnie!. Odwróciłam sie, bo nie ma sensu uciekać i tak mnie dogoni.
-No i znów się spotykamy- powiedziałam bez entuzjazmu.
-A ja się cieszę- powiedział- Musimy wreszcie porozmawiać.
-Nie mamy o czym-ucięłam. Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
-Nie uważasz, że musimy sobie wiele wyjaśnić- powiedział- Dlaczego nazwałaś swojego syna Tommo?- zadał najgorsze pytanie jakie mógł wybrać. Pokiwałam przecząco głową.
-Niczego nie muszę ci wyjaśniać. - powiedziałam oschle.
-Proszę..- błagał- Porozmawiaj ze mną.
-Właśnie to robię. a teraz przepraszam, ale muszę już iść- odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam przed siebie.
-Raven!- krzyknął za mną- Spotkajmy się jutro w Milkshake City!
-Nie!- odkrzyknęłam idąc do domu.
Usłyszałam jeszcze jego krzyk:
-Będę czekał o 15!

Uśmiechnęła się sama do siebie. Siedziałam na sofie w mieszkaniu i piłam herbatę.
Wspominałam chwile spędzone z Lou. Kochałam go...Mimo tego co zrobił, mimo tego, że ma dziewczynę, ja nadal darzę o tym ogromnym uczuciem. Dlatego nie powiem mu, że jest ojcem mojego dziecka, nie chcę zniszczyć mu życia. nie chcę jego pieniędzy ani współczucia.
wstałam i poszłam do pokoju Tommo. Było już po 23, więc chłopak spał. Wyglądał tak słodko jak Lou, kiedy spał.
Nagle pokój zaczął wirować mi przed oczami. Widziałam czarne plamki, zrobiło mi się słabo i gorąco.  Przytrzymałam się drzwi, bo nogi się pode mną ugięły. Zaczęłam głęboko oddychać. Mroczki duszności minęły, a pokój powoli przestawał się kręcic.
Trzymając się ściany poszłam do kuchni. wypiłam chyba dwa litry wody.
Gdy już wszystko minęło udałam się do swojego pokoju. długo nie umiałam zasnąć. Myślałam o Louisie.  Szybko zapomniałam o  zdarzeniu sprzed kilku minut. Myślałam, że to nieważne.  Po chwili dostałam sms'a:
    "Cześć. Mam nadzieję, że nie budzę.
           Nie mogę się doczekać,  twojego telefonu... xoxo. Harry"
____________________________________________ 
No i mamy kolejny.
Podoba się???
Proszę o komentarze :***

3 komentarze:

  1. Gdyż jesteśmy genialne.!!!
    Bosko.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział.czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww.! Genialne ...❤ Lou musi wiedzieć, a tak po za tym to nie obraziłabym się gdybym ciągle wpadała na kogoś z 1D...:) x

    OdpowiedzUsuń